Image

Dziennik produkcji gry "Coman Castaway" na C64 obcinek 8

Jak mawiają dentyści: "Budujemy nowy most". Zrobimy sobie, na tym moście, małą przerwę niewypoczynkową, aby podjąć pierwszą udaną próbę wybicia kilku żyć graczowi. Wykorzysta się też tę małą, wymuszoną pauzę, aby podmienić kafelki tła na nowy bank charsetów i podczytać grafę do reszty levelu, bo jak mówił jeden świr jeżdżący po Wrocławiu garbusem, z megafonem doczepionym do dachu: "koniec jest bliski!".

 

 

8. - Most na rzece Quality

Jak mawiają dentyści: "Budujemy nowy most". Zrobimy sobie, na tym moście, małą przerwę niewypoczynkową, aby podjąć pierwszą udaną próbę wybicia kilku żyć graczowi. Wykorzysta się też tę małą, wymuszoną pauzę, aby podmienić kafelki tła na nowy bank charsetów i podczytać grafę do reszty levelu, bo jak mówił jeden świr jeżdżący po Wrocławiu garbusem, z megafonem doczepionym do dachu: "koniec jest bliski!".

 

 

- Flame thrower (tak cię będą wołać, jak swoją flamę z chaty wyrzucisz).

Myślę, że giwera rozpalająca płomienie (ViagraGun?) będzie dobrą alternatywną bronią, niszczącą sieci wystrzeliwane z paszczy Medloby (to ta wielka pajęczyca - siostra Szeloby. Zła siostra - czyli bad nurse w języku szejka Spira.).

 

 

 

- Leczniczy leśniczy.

John Ramo, nie czekając, aż złe siły przestawią mu pieniek, zaczyna swoją demolkę i hołdując zasadzie "this planet is a disease, I am the cure", leczy Comański las wysyłając, wszystko co żyje, na tamten świat, zgodnie z najnowszymi wytycznymi współczesnej medycyny. Aby jednak nie wyleczył planety za szybko, bo nikt nie lubi grać na martwej pustyni - trzeba będzie umiejętnie zbudować i podzielić tę akcję humanitarną na moduły. Potem, po uroczystości odbioru poziomu i zatknięciu wiechy z łba endbosa, John będzie mógł powiedzieć do kamery ekipy "Kroniki Filmowej": "- Eee.. u nos na levelu... dzięki kolektywnej pracy kolektywa...eee... nikt już nigdy nie zachoruje". Odpowiednio skomponowane algorytmy ataku "kasowników" (czyli wszystkiego co cię kasuje) spowolnią akcję i zbudują etapy. To zjawisko znane z gier, zwłaszcza z sandboxów: obszary w grach nie tyle są rozległe lub małe, co prędkość z jaką porusza się protagonista definiuje ich subiektywne rozmiary (przewiń sobie jednym ruchem suwaczka na podglądzie plik video trzygodzinnego filmu "Dawno temu w Ameryce", to zrozumiesz o co mi chodzi). Wypełniacze i spowalniacze w grze są trochę podobne do dłużyzn w filmach, lub mniej ekscytujących (acz nadal potrzebnych) rozwlekłych i męczących momentów w życiu. Najchętniej byśmy się ich pozbyli - jednak wówczas okazałoby się, że gra, film i życie składałoby się zaledwie z garści "best scenes of". Doskonale wartość pozornie bezwartościowych momentów życia człowieka ilustruje wspaniały film SF "Klik - i robisz co chcesz". Główny bohater otrzymuje od tajemniczej, nadprzyrodzonej postaci pilota do przewijania niechcianych etapów... życia.

 

 

 

- Gry wielkość - naprawdę jaka jesteś nie wie nikt, to dane niepotrzebne wcale mi.

Zjawisko backtrackingu w grach ma złą sławę i opinie o tej technice sztucznego przedłużania gry są podzielone. Z jednej strony można istotnie powiedzieć, że cwaniactwem jest zrobić jeden obszar podzielony na wiele segmentów zamkniętych bramami do których wszystkie klucze są na samym początku gry - a klucz możesz nieść tylko jeden. Prawdą też jest, że osoba, która spieszy się do roboty i rano dopiero na parkingu zorientuje się, iż kluczyki do auta są w spodniach, które "are in another castle", również fanem backtrackingu nie zostanie. Wszystko zależy jednak od stylu ("rozwaliłem Porshe...") i kontekstu ("...razem z teściową"). Mężczyzna codziennie potajemnie odwiedzający kochankę, w ramach odskoczni od obcowania z brzydką córką właścicela banku, z którą podpisał intercyzę - będzie ofiarą aż dwóch backtrackingów: cudownego (WITAJ KOCHANIE!!!!) i okropnego (witaj kochanie...). W "Coman Castaway" lekki backtracking również będzie obecny, jednak nie tyle po to, aby gracza bezlitośnie cofać jak psa na krótkiej smyczy, żeby już zaciągnąć go do domu ze spaceru - co raczej, aby z wyczuciem tą smyczą nim kierować, by zajrzał do wszystkich zakamarków skrolowanej w różnych kierunkach planszy i zanęcenia mu bonusików, czelendrzyków i dodatkowych giwer (jak wspomniany wcześniej miotacz płomieni do szybszego niszczenia nici Medloby).

 

 

- Zapisany mam terminarz jakby go obsypał MAC.

W odległych, pięknych czasach, kiedy firma Apple była juzerfrendly rajem dla wolnych ludzi kochających szybką pracę - byłem Macowcem. I nie w sensie ciasta zamiast mięśni, tylko "Użytkownikiem Macintosha". Te kompy rwały jak arabskie ogiery (i nie chodzi mi o proces zalotów imigrantów do Niemek na Berlińskim dworcu tylko o konie). Kiedy odpalam sobie czasem mojego starego G4, czyli ostatniego Maca na Motoroli - tęsknię za czasami gdy wszystko co musiałem jako twórca, wbijający artystyczne gwoździe macowym młotkiem wiedzieć o opcjach kompa, było zawarte w jednym folderze z tablicami kontrolnymi do ogarnięcia nawet dla komiksiarza bez matury. Kiedyś, dla zabawy, zrobiłem projekt teoretycznego "najgorszego programu graficznego na świecie". Zainspirowany megaszajsem na AtariST do DTP zwanym "Calamus", naszkicowałem schemat zasad pracy kilku hipotetycznych narzędzi w takim programie i postarałem się, aby używanie ich było maksymalnie nieintuicyjne. Na przykład, aby narysować wielokąt, należało z rozwijanego menu wybrać pudełko gwoździ, młotek i motek sznurka. Przy pomocy tych narzędzi rysowaliśmy wielokąt: należało z menu wyciągnąć na ekran ikonkę skrzynki z gwoździami. Następnie młotkiem wbijaliśmy każdy gwóźdź osobno w miejsca załamywania się linii wielokątu, wyciągając po jednym gwoździu z rozwijanego menu ze skrzynki. Ważne było, aby ilość stuknięć młotkiem była odpowiednia, bo zbyt mała powodowała wypadnięcie gwoździa, a zbyt duża jego wykrzywienie (prostowaniu gwoździ był poświęcony osobny zestaw narzędzi). Po wbiciu wszystkich gwoździ nawijało się na te gwoździe sznurek ze szpulki, a po zamknięciu figury osobnym narzędziem "nożyczki do sznurka" (w rozwijanym menu "Nożyczki do różnych materiałów") odcinaliśmy naddatek. Oczywiście nie było żadnej opcji typu "gumka". Gwoździe wyciągało się narzędziem "obcęgi" a dziurę po papiaku należało naprawić tubką z "distalem" i odczekać kwadrans w czasie rzeczywistym. Czy oszczędziłem swoim userom "undo", "redo", "repeat" i innych takich opcji dla miękiszonów? Does a hobbyhorse have a wooden dick? Taak. To były czasy komputerowo bezstresowe. No, ale w końcu przesiadłem się na PCty, i chociaż przeszły te kradzione z Xeroxa łindołsy długą drogę, od potwornego szajsu do zwykłego szajsu - nadal kiedy coś mi się w kompie chrzani, albo dziwnie zachowuje - staję przed tym nowotworem bezradny i przypomina mi się mój prześmiewczy, ironiczny projekt nieintuicyjnego programu. Gdyby nie pomoc zaprzyjaźnionego szamana, o wiele częściej niż normalnie, zachowywałbym się jak niedżentelmen i mówiłbym słowa zaczynające się na litery.

 

 

- Biegnij w forest, biegnij!

Zacząłem projektować fazy ruchów protagonisty. Zaopatrzyłem się w zestawy wyhaczonych z romów gier animacji z "Gryzorów" na NESa i wersję arkadową. Nie jest jednak możliwe proste i bezbolesne przetransportowanie ich na mój zestaw animacji. Wszystko jest tutaj inne: rozdzielczości, palety - nawet ilości faz animacji i liczba sprite'ów z jakich budujemy postaci. Ale jest to nadal wzór i inspiracja. Niewykluczone, że ilość faz animacji będę musiał później zmniejszać, nie wiem jak dużo ich zmieści się w pamięci. Poza tym jedynie główny bohater będzie wyglądał podobnie do arkadowego - cały Comański świat będzie stuprocentowo autorski i będę mógł animować inne rzeczy bez oglądania się na oryginał.

 

 

- Jesteśmy na wczasach, w tych Comańskich lasach, z turnusem problemy, ciągle piętrzą się.

Najwięcej energii zżera dojazd na wakacje. Przedstawiam zatem kolejną garść obrazków do intra. Dwóch młodych wczasowiczów (jeden BIO, drugi nie do końca) zmagają się z pracownikami ośrodka w drodze do książki życzeń i zażaleń. Dla młodych info: to był taki zeszyt w sklepach w którym mogłeś napisać skargę a wszyscy i tak mieli to gdzieś - takie dzisiejsze Ministerstwo Sprawiedliwości.

GED

 

 

 

 

Pin It

Related Articles

Add comment

Submit
Image