Dziennik produkcji gry "Coman Castaway" na C64 obcinek 13
Featured
Dziennik produkcji gry "Coman Castaway" na C64 obcinek 13
GED
Dużo ektolitrów ektoplazmy upłynęło pod Nowym Yorkiem od ostatniego obcinka "Dziennika produkcji" ale jak mówili starożytni commodorowcy: "po pałse naciśnij fajer", co też niniejszym czynię.
Przerywany stosunek do gry, a jednak płodny.
Ponad półtorej roku przerwy w pracach nad grą było spowodowane powodami. Przez ten czas jednak koncepcja gry nie opuszczała mnie ani na chwilę, myśli o niej zaprzątały mój umysł bez przerwy. Czasami jej wizja była ciężka jak ołów a czasem lekka jak piórko, żyła własnym życiem i szeptała mi do ucha wewnętrznego słowa w języku marzeniowym. Zdawała się narzucać mi swoją wolę. Pomysły raz były ciasne jak ciasnota by zaraz po chwili stać się obszernymi jak obszary - z tego też powodu pomysły owe nosiłem na łańcuszku aby ze zwojów szarych jak Gramdalf nie zsunęły się w odmęty atarynsztoka bezmyślności.
REUmatyzm starych kości.
Czcigodne środowisko koderskie Samara orzekło, że czas już najwyższy wstępnie rozplanować prace programistyczne nad grą oraz jak bardzo natywne dla C64 będzie środowisko w którym gierka będzie pływać. Dostałem od nich kilka bezcennych rad, tak dla mnie zrozumiałych jak monologi postaci obcych istot na kolejnych planetach Captain Blood na Amisi...
Tako rzekła kodeinowa brać do mnie:
dkt:
Dzięki Ged za te animki. Teraz widać dobrze jaki jest twój cel. Świetnie się to prezentuje. Największym wyzwaniem będzie tutaj scrolling w multikolorze. Problemem jest zawsze update całej pamięci kolorów (czyli danych dla jednego z trzech w obszarze znaku). Resztę można robić za pomocą double buffering i wtedy pozostaje tylko przełączyć rejestr. Wcześniej myślałem że nie będzie mnie to dotyczyć przy wykorzystaniu kombinacji efektów linę crunching plus vsp ale przekonałem się że nie, robiąc ostatnie scrollowanie dużego rysunku do dema. Mam nadzieję że znajdziemy złoty środek, ale muszę to przemyśleć. Nie chciałbym ograniczać się do char mode. ECM mógłby pomóc i przełączanie rejestrów w trakcie ramki aby uzyskać więcej znaków. Ale nie martw się, pisze to dlatego żebyś wiedział że może dojdzie do pewnego ograniczenia i myślę że jesteś tego świadomy. isildur może też pomóc w tej kwestii. Miłego dnia!
isildur:
Tak, ograniczenia... Chciałem Ci Ged podrzucić pomysł, żebyś spróbował np. S.E.U.C.K wtedy zderzysz się z ograniczeniami. W tym game-makerze możesz sobie zrobić całkiem fajną grę. Imo można zaprzęgnąć nap. REU, jeśli Ci zależy na takiej płynności, w sumie nie musimy się trzymać "gołego" C64
Wznieśmy demonstrancję z nieskwaszonym hostem.
Ku uciesze ludzi binarnych, nasz Host przenajśmielszy założył na Samarowym chacie kanał ComanCastaway aby na bierząco pokazywać chytre podstępy nad zmartwychwstaniem gry oraz by jednocześnie moje pismo śnięte, czyli "Dziennik produkcji" postępy tego wkodowstąpienia śledziło. A głównym przejawem resuscytacji projektu jest jego DEMOniczność. A zaliż bowiem, aby nie wyschło, jak mawiają apodstołowie na wioszych weselach. Takoż i kiedy anioł koncepcji z nieba umysłu strącon został, bo z Bogiem Mózgiem do konkretów projektu przejść zapragnął - natenonczas Zwojownik Szary strącił go do piekła praktyczności jako DEMOna aby w ciągle nowych odsłonach levlika pierwszego nowe wersje grygraja ukazywał.
Łajzo - wstań!
Zatem prace nad animacjami ruszyły niepełną parą. To znaczy John Ramo już macha kulasami a wstążka mu powiewa jak sztandar zwycięstwa Commodorowców nad Atarowcami, ale jego komp pan czyli Procky Boa jeszcze czeka na swoją kolej. Czeka cierpliwie i się nie awanturuje bo żartobliwie zapewniłem go, że Komciu będzie miał dość mocy przerobowej na symultaniczną grę. I uwierzył głupi złom.
Biegnij Lores, biegnij!
W chwili obecnej zostały zakończone prace nad sekwencjami animacji czterech układów ciała Johna w trakcie biegu z różnymi ustawieniami giwery oraz sekwencja skoku. Animowanie biegnącej postaci było stosunkowo proste (stosunkowo - ale nie w sensie, że tylko dwa ruchy wystarczą na całą sekwencję) gdyż ruch ten oparłem na sekwencjach sprite'u z arcadówki. Natomiast nałatwiejsza potencjalnie animacja skaczącej postaci, która w normalnych warunkach, przy kwadratowych pixlach, sprowadzałaby się do jednego rysunku, który następnie wrzucilibyśmy do bębna pralki i poobracali - okazała się problematyczna. Prostokątne pixle Komcia sprawiły, że normalnie wyglądające fazy przeplatały się z obrazkami rozdeptanej żaby. No ale w końcu chodzi w Loresowej grafie o to aby oszukać gracza, że widzi zamierzone przez nas obiekty a nie kolorową kaszę. Co i tu się udało.
Jak wywołałem Czwartą Wojnę Demową.
Nasz Błogosławiony Partyczyńca i Organizator Moonshine Dragons - Samarianin YUGORIN zstąpił z ostatniej imprezy w obłokach zmęczenia i ognistych fajerwerkach nowych pomysłów z zamiarem zakończenia MD na Odsłonie Trzeciej, czyli Moonshine Dragons 2024. Czy była to prowokacja, czy żart okrutny, czy uniesienie po sesji czytelniczej dzieł Hłaski - tego nie dowiemy się nigdy. -"Aya!!!" Lamentacja okrutna podniosła się w Samaru szeregach a ten i ów na wyścigi jął Yugorina przekonywać a pomysłami nowemi zanęcać aby najlepszej polskiej imprezy Komciowej nie zaniechowywał jeno przedsię dalej brał, aby starcy gromadnie w niej uczestniczący mieli co wspominać w domach opieki, zanim odejdą do krainy wiecznego grania.
Namawiać Yugorina naonczas naczęli Samarianie: jeden obiecał do grobu świętego Tramiela i Błogosławionego Sinclaira boso i na kolanach pójść i szczelić selfiaka se - aby na Yugorina Retroportalu go umieścić,
ony drugi zaś nerkę swojego kolegi obiecał ofiarować, trzeci zaś usługi ręki swojej siostry chciał oddać. Lecz z krzemowej skały serce Yogorina było i nie ugiął się - jeno wzrok jego ciężki na grubasa GEDa, umazanego czekoladą i mamroczącego o końcu świata padł. I nagle w oczach jego ukazały się ognie piekelnie sprytnego pomysłu.
Wstał i rzekł logos swój do Samarian.
"Zadałem Wam człowiekowie moi zadanie niemożliwe, aby w swej pysze urósłszy smak sromotnej klęski pokory was nauczył, bo jedynie Yugobojny człek jest dobrym Samarianinem. Azaliż jednak DNIA PIĄTEGO po smoczym bimbrowym blasku Księżyca wyszedł do Mię człek GEDem zwany i pokazał Mię pracę rozpoczętą, życia początek w oną tchnięty zakazany. I naonczas ja - Yugorin, gniewem się uniosłem. Jako że człek marny w sprajty życia wtchnywać nie ma prawa. Ale słowa swego złamać się nie ważę i zrozumiałem iż w czas Księżyca Niebieskiego jak LOGOS świętego C64 kolejny sabat ludności ośmioma bitami oszalałęmi odprawić będę musiał."
I postawił Yugorin warunek:
"Roku Pańskiego 2026 in May, the 8bit force be with You, jeżeli do końca Miesiąca Kwiatów, PLIK z co najmniej dwoma levlikami gry do stóp mych dostarczon będzie. Nadto na Party samo homilię z produkcji gry owej gawiedzi binarnej autor wybałakać jest zobowiązan, za co honorowym tytułem "wypełniacza czasu przed prosiakiem i zupą" zostanie nagrodzon."
Zamknij dziób albo rób.
Zostałem zatem podstępnie wmanewrowany w rzecz dla mnie najgorszą: w DEADLINE.
To kolejny raz w moim życiu gdy nastąpił asynchron pracy wokalizy z cortexem. Bo przecież nie chodzi mi o to, aby język zbyt giętki, powiedział wszystko, zanim to pomyśli głowa. No ale jednak nie nazwałbym tego dramatem tylko typowym słodko - gorzkim doświadczeniem (jak kiedy twoja teściowa spada w przepaść z twoim nowym Commodore64). Zrobienie Coman Castaway jest moim marzeniem i w sumie cieszę się z tej lekkiej presji.
Alkorytm pracy.
Można stworzyć grę bez weny, bez pieniędzy a nawet bez czasu. Ale nie da się jej stworzyć bez piwa. Ponad roczna przerwa w produkcji gry spowodowana przeprowadzką okresową z Wrocławia do Opola i z powrotem zakończyła się wraz z życiową stabilizacją. Już przed dwoma laty planując prace nad grą zamierzałem tworzyć zarówno grafikę jak i animacje oraz prezentację algorytmów i grogrania na AfterEffects, moim ukochanym programie do compositingu (czyli montażu wideo). Sącząc Kozela na balkonie swojego apartamentu posadowionego dumnie na samym szczycie moich możliwości finansowych myślałem więc intensywnie jak mam stworzyć takie demonstracje nie dysponując odpowiednio mocnym kompem ani oprogramowaniem.
Sen o procka potędze.
Następnego dnia, oraz przez kilka kolejnych rzeźbiłem smętnie animacje do Comana na Photoshopie i zastanawiałem się jak do atari nędzy mam robić skomplikowane i długie dema kolejnych wersji gry dysponując jedynie Photoshopem i będąc ograniczonym do eksportowania GIFów zdławionych limitem 600 klatek.
Gdy na koniec dnia w końcu zasnąłem gnębiony marudzeniem żony "co musimy jutro kupić w Biedonce" oraz migreną trzymaną na smyczy przez rakotwórczą Solpadeine po pięć dych za opakowanie....... MIAŁEM WIZJĘ.
Postać świetlista w kolorowych gaciach z twarzą ukrytą w oparach dymu łaski rzekła do mnie:
"Nie jest sam kto w Moonshine wierzy. Z rana w szatach pogodnych do pracowni swej się udaj i zamrzyj z zachwytu, bo zdarzają się w naszej holograficznej symulacji rzeczy o których się alkoholikom nie śniło.
IDŹ GEDZIE I NIE JĘCZ WIĘCEJ."
Wiary ciut i cud.
W nocy w mojej pracowni pojawił się graficzny kombajn do animacji oraz wielki tablet Wacoma plus turbo karta graficzna i stosik dziwacznych dodatków, których przeznaczenia się nie domyślam.
Już nigdy nie będę się odgrażał "Ja to zrobiłbym taką gierkę na Komcia, że hoho - tylko macie szczęście, że nie mam odpowiedniego sprzętu."
(Kotara zasuwa się powoli, zza niej żegnają Czytelników oddalające się głosy chóru:)
Przyszła żona raz do GEDa - "-Daj na życie mężu drogi"
Zamiast jednak garści monet tylko spotkał ją wzrok srogi.
Kot się złasił i ociera, grafy pojąć chce sekrety,
Ged go tylko nogą wypchnął "-Idź coś zrobić do kuwety"
Matka dzwoni zatroskana, czy synkowi czegoś trzeba,
Synek na to -"Nie przeszkadzaj - wtedy mi przychylisz nieba",
Pracodawca co obdarzał GEDa często zadaniami,
Miast wdzięcznością - dzisiaj został poczęstowany ku.....
I tak płynie GEDa życie na swej gierce skupionego,
Dodaj komentarz