Gry z dzieciństwa kustoszamana, czyli w co mały Aruś grał na swoich komputerach. Maniac Mansion.
Maniac Mansion to jedna z najbardziej kultowych gier przygodowych wydanych na platformę Commodore 64 w 1987 roku przez LucasFilm Games, znaną później jako LucasArts.
Gra wprowadziła wiele innowacyjnych rozwiązań, które wpłynęły na rozwój gatunku gier przygodowych, takie jak swobodna eksploracja, rozbudowany system dialogowy i interakcja z przedmiotami w środowisku.
O czym to?
Fabuła gry opowiada o grupie nastolatków - m.in. Davie, Bernardzie, Jeffie, którzy próbują uratować Sandy, dziewczynę, która zostaje porwana przez szalonego naukowca Freda i jego równie szaloną pielęgniarkę Ednę. Gracz ma do wyboru jednego z siedmiu bohaterów, którym musi pomóc w infiltracji domu i ostatecznie uwolnieniu Sandy. Każdy z bohaterów ma swoje unikalne umiejętności, dzięki czemu każde podejście do gry może być inne.
Gra składa się z wielu zagadek, które trzeba rozwiązać, aby dostać się do kolejnych pomieszczeń domu. W Maniac Mansion istnieje wiele opcji dialogowych, co pozwala na różne interakcje z postaciami w grze. Gracz może również wchodzić w interakcję z przedmiotami, co stanowi klucz do rozwiązywania zagadek w grze. Przykładowo można zebrać gąbką wylany płyn z podłogi.
Co tam można zrobić?
Jednym z najbardziej innowacyjnych aspektów gry była swoboda, jaką daje graczowi. Gracz może swobodnie (choć nie można tego porównać z otwartymi światami z nowoczesnych gier) eksplorować dom, badać różne pomieszczenia i przedmioty. Gra oferuje wiele opcji rozwoju historii i daje możliwość eksperymentowania z różnymi scenariuszami. Maniac Mansion oferuje wiele różnych zakończeń, które zależą od wyborów gracza podczas gry. Każde zakończenie oferuje inne emocje i daje graczom powód, aby przejść grę ponownie.
To gra, która zainspirowała wiele późniejszych tytułów, w tym jednego z najbardziej znanych i kultowych przedstawicieli gatunku - serii gier Monkey Island, Loom, Indiana Jones. LucasArts rozwijało ten styl gry w latach 80. i 90., a ich produkcje stały się wzorcami dla całego gatunku gier przygodowych.
Sukces murowany
Była to pierwsza gra LucasArts wydana na platformę Commodore 64 i okazała się ogromnym sukcesem, co doprowadziło do kolejnych wydań na innych platformach, takich jak Amiga, NES i DOS.
Gra została stworzona przy użyciu systemu SCUMM (Script Creation Utility for Maniac Mansion), opracowanego przez LucasArts. SCUMM był systemem do tworzenia gier przygodowych, który umożliwiał programistom tworzenie zaawansowanych interakcji z przedmiotami w grze i rozbudowanych systemów dialogowych. System ten stał się później podstawą dla wielu innych gier przygodowych z serii LucasArts.
A i pośmiać się można
Maniac Mansion jest również znana z ciekawych i zabawnych elementów rozgrywki (mumia w wannie, głodna macka). Gra również posiada wiele tajemniczych pomieszczeń i sekretnych przejść, które dodają tajemniczości do domu Edisona.
Podsumowując, Maniac Mansion to klasyczna gra przygodowa z ogromnym wpływem na rozwój gatunku.
Tyle technicznego wstępu, dla tych którzy nie znają tej gry. A teraz oddam się wspomnieniom osobistym :D
Maniac Mansion: Tajemniczy Dwór Dzieciństwa – Wspomnienia z Wrocławskiej Giełdy Komputerowej
Rok tysiąc dziewięćset osiemdziesiąty któryś. Mam dziesięć (może więcej) lat. Moją przygodę z Commodore C64 zacząłem w 1986 roku. Pierwsze fascynacje przyszły z w 1981, może 1982 z Philips Videopac G7000. Commodore VC20 pojawił się chyba w 1984 i poczułem magię komputerów domowych. Wspomnienia powracają. Tajemnicza gra, o której wszyscy mówili – była jak legenda. Synonim czegoś niedostępnego, obietnica przygody, która wymagała odwagi i determinacji. Jak w tamtych czasach zdobyć tę grę? Cóż, były dwa sposoby: wrocławska giełda komputerowa lub... cud. Padło na Wrocław. Szybciej :)
Legendarna giełda i “zawieszone” nadzieje
Niedziela, w ramach cyklicznej wyprawy do Wrocławia, udaliśmy się na tę legendarną giełdę. Wyobraźcie sobie halę pełną ludzi, wypełnioną po brzegi stoiskami, gdzie każdy komputerowy zapaleniec znajdzie coś dla siebie. Przeciskając się przez tłum, z bijącym sercem poszliśmy na stoisko Mirka Zapędzkiego, lokalnej legendy giełdy. On zawsze miał najlepsze gry i rzadko się zawodziłem.
Bez wyboru, bo braliśmy hurtowo co było nowego, kupiłem ją i, wracając, ściskałem dyskietki, żeby w domu odkryć co kupiliśmy. Takie to były czasy.
Gra bez instrukcji – gra bez zasad
Po powrocie do domu usiadłem przed komputerem pełen nadziei, z odrobiną niepokoju. Bez instrukcji, bez wstępnej wiedzy, skoczyłem na głęboką wodę. Nie rozumiałem, co się dzieje, kim są ci dziwni ludzie w grze i po co w ogóle tam są. Siedziałem, klikając na wszystko, co się dało, rozmawiając z każdym, kto się nawinął (o ile się dało). Jedyne, co wiedziałem, to że gra opowiadała o zniknięciu pewnej dziewczyny w domu szaleńców. Wszystko inne pozostawało tajemnicą, którą trzeba było rozwikłać.
Bez instrukcji i wskazówek, każda najmniejsza czynność była zagadką. Gdzie iść? Kogo zabrać ze sobą? Co znaczą dziwne napisy na ekranie? Po kilku godzinach prób, nic się nie udało. Ale to wciągało – każda nowa odkryta interakcja, każdy przełącznik i dziwna reakcja postaci budziły nowe emocje. Gra była frustracją i fascynacją jednocześnie, a ja wiedziałem, że będę próbować dalej, ile razy tylko będzie trzeba.
Tajemniczy angielski – moje pierwsze kroki
Był jeden problem: większość tekstu w grze była po angielsku, a ja uczyłem się tylko rosyjskego, bo w szkole nie mieliśmy angielskiego. Na szczęście, gdzieś w domu znalazłem stary, zakurzony słownik polsko-angielski. Zacząłem tłumaczyć słowo po słowie, zwrot po zwrocie. „Pick up,” „open,” „use” – brzmiało obco, ale po godzinach wertowania słownika, zaczynałem rozumieć, że każde słowo to klucz do dalszego kroku w grze. To była mozolna, ale ekscytująca praca. Czułem się, jakbym wspinał się na szczyt górski.
Frustracja i zawieszenia – droga przez mękę
Było wiele wieczorów, kiedy gra przestawała działać, zawieszała się lub, co gorsza, wyłączała całkowicie, a ja musiałem zaczynać wszystko od nowa. Wciąż jednak miałem nadzieję, że w końcu uda mi się dojść do końca. Po tygodniach pełnych uporu i zaciętości w końcu doczekałem się – na giełdzie pojawiła się nowa wersja, „skrakowana”, wolna od blokad i błędów.
Radość z rozwiązywania zagadek
Nowa wersja działała jak marzenie. Każda zagadka w Maniac Mansion nagle nabrała innego wymiaru. Każdy przełącznik, dziwny dźwięk i nowe przejście – wszystko to było jak odkrywanie tajemnicy krok po kroku. Kiedy udało mi się przeprowadzić jedną z moich postaci przez trudne zagadki, cieszyłem się jak dziecko. Maniac Mansion nie była już tylko grą, była nauką cierpliwości, strategicznego myślenia i pokory wobec tego, co nieznane.
Gra, która zmieniła życie
Maniac Mansion była jedną z tych gier, które nie tylko uczyły mnie angielskiego, ale także uczyły mnie myśleć nieszablonowo. Dziś, patrząc na nowoczesne gry z ich grafiką, realistycznymi animacjami i skomplikowaną fabułą, wciąż uważam, że Maniac Mansion pozostaje jednym z najlepszych doświadczeń, jakie miałem jako młody gracz. Była czymś więcej niż grą – była przygodą, która zostanie we mnie na zawsze.
Maniak-alny fun :)
Pozostałem wiernym fanem gier typu Point and Click. Tytułów jest sporo, grałem i skończyłem również te nowoczesne jak Machinarium od Amanita Design. Zachęcam każdego, do odkrycia w tego typu grach czegoś skrojonego dla siebie :D
Wszyskie screeny z gier pochodzą ze strony. https://www.mobygames.com/
Komentarze